Choć nadal jestem dość mocno zaziębiony, jednak dziś czuję się w obowiązku napisać kilka słów. W odpowiedzi na pytanie czytelnika, w ślad za mym ojcem stwierdzam, że zgodnie z naszą rodową tradycją, celem mego życia jest (dodam: od zawsze) służba nie tej lub innej partii lecz sprawie polskiej jako takiej! Mam w tej dziedzinie tym większy obowiązek, że – jak stwierdzał mój dyrektor, nauczyciel pracy dziennikarza informacyjnego Jan Nowak-Jeziorański – ten w moim odczuciu zgoła czołowy polski mąż stanu – cechuje mnie „dobry nos” i szczególna zdolność do zdobywania kluczowych informacji; do dostrzegania tego, ku czemu naprawdę idzie… A jak mój ojciec mawiał, wiele nieszczęść Polski dość wyraźnie wiązało się z faktem, że nasze kierownictwo nie dostrzegało ogromu zagrożeń…
Ojciec mój podkreślał, że np. w roku 1939 Rydz i Beck nie zdawali sobie sprawy, że armia Hitlera błyskawicznie nas pokona a ZSRR uderzy w nasze plecy! Stanisław Gano mawiał mi przed laty, że sztab Rydza odrzucał obiektywne oceny sytuacji – prowadził OSTRĄ WOJNĘ Z TAK ZWANYM DEFETYZMEM!!! Ą naiwni nasi generałowie w roku 1939 tłumaczyli memu ojcu, że na wypadek wojny po sześciu tygodniach ze swą jazdą wtargną do Berlina…
Jak mawiał mój ojciec, mielimy dobrą „Dwójkę”, ale w roku 1939 nie wzięto na serio jej ostrzeżeń… Wszystko to, by mocno podkreślić, jak wielką wagę ma rzetelna informacja i walka z wrogą nam dezinformacją….
Tak, myślę, ze rola sprawnego i obiektywnego „na 102” dziennikarza informacyjnego może być, gdy idzie o polskie spojrzenie na świat, ZNACZNA! Rzecz w tym, że świat nigdy nie może być „na 102” stabilny, że trzeba pilnie obserwować sytuację…
Zobacz także:
* * *