Czytelnik pyta: jak to się dzieje, że ty, którego żona poważnie zachorzała w wyniku zastraszań przez „CZERWONEGO”, że ty, któremu komunistyczne pomówienia i donosy pozbawiły możliwości zaplanowanych studiów politologicznych w USA, nie nienawidzisz ludzi PRL-owskiego systemu? Im teraz przeszłość wybaczasz?!
Moja odpowiedź prosta! Józef Czapski i mój Ojciec wpoili mi przekonanie, że trzeba godzić polaków. a Jan Nowak też mi mawiał, że ludzi reżimu trzeba przeciągać na naszą stronę, pamiętać, że omamiła ich jednak potężna i czasem zręczna sowiecka akcja propagandowa.
Dodam jeszcze,że Ojciec mój mawiał, że groźną dla kraju polską chorobą jest nasza niesamowita kłótliwość i brak wszelkiej wyrozumiałości. Ojciec w czasie zamachu majowego kierownik MSZ-tu w rządzie Wincentego Witosa, poszedł nieco później na współpracę w służbie Polsce z grupą Prezydenta Ignacego Mościckiego i wicepremiera Eugeniusza Kwiatkowskiego. Latem 1939 roku wraz z Kwiatkowskim zabiegał o powołanie do życia Rządu Jedności Narodu. Sprawę storpedował Rydz Śmigły.
Ojciec mój wiedział, że Beck i Rydz się łudzą. Na serio wierzą, że Polska jest „silna, zwarta, gotowa”. Naiwnie liczą na natychmiastową ofensywę na linię Zygfryda naszych zachodnich sojuszników. Nie spodziewają się sowieckiego ciosu w nasze plecy itd., itd. Do tego ojciec wiedział, że Rydz to porządny człowiek, ale naiwny dowódca.
Z kolei, w roku 1946 Eugeniusz Kwiatkowski, gdyśmy z matką jechali do Paryża, namawiał nas, by ojca ściągnąć do kraju, bo potrzeba zdolnych i uczciwych ludzi, by Polskę odbudowywać (Kwiatkowski był wtedy ministrem Odbudowy Wybrzeża). Ojciec naciskany w tym samym duchu przez Francuzów, odpowiedział gaullistom, że nie będzie słuchał rad Wolnych Francuzów ale wybierze ich przykład! Nie wrócił, bo wyczuwał, że Stalin, wierzący tylko w metody policyjne, lada chwila zaostrzy kurs… I tak też stało się w drugiej połowie roku 1948, np. Kwiatkowski znalazł się w Krakowie w całkowitej odstawce.
Ojciec czuł pismo nosem. Wiedział, jak ponurym zwolennikiem policyjnego terroru jest Stalin. Ale przed swą śmiercią w Paryżu a później w Domu Spokojnej Starości w Lailly-en-Val mawiał, że system komunistyczny musi runąć (tak też uważał de Gaulle). Ojciec mawiał, że po upadku „komuny” mym zadaniem będzie godzić Polaków jednych z drugimi, godzić wytrwałych niepodległościowców w tymi, co w dobrej wierze poszli (by Polskę rozwijać np. gospodarczo) na kompromis z „czerwonym”… Przypominał, jak po roku 1918 trudno było pogodzić Polaków o różnych w przeszłości orientacjach. Wspominal np. o do dziś nie wyjaśnionej sprawie zniknięcia generała Zagórskiego. Ojciec wspominał też o losach Generała Tadeusza Rozwadowskiego, jego zdaniem najzdolniejszego z naszych generałów…
Jedno pewne. Ojciec mój stawiał na godzenie Polaków w służbie Polsce!!
Jestem wierny rym jego wskazaniom. Nie mam pretensji do ludzi z SB, którzy tak uparcie ze mną walczyli. Tak, jest prawdą, że 1954 roku donos do Kolegium Wolnej Europy pozbawił mnie możliwości studiów politologicznych w USA, ów kłamliwy donos, że w roku 1945 byłem w Kościanie (mając 15 lat!) groźnym zwolennikiem czerwonego reżimu i że jestem homoseksualistą – poważnie zaciążył na mym życiu. W kilka lat później dając mi etat korespondenta informacyjno-śledczego Radia Wolna Europa; powiedziano mi, że JUŻ ODKRYTO, ŻE TO BYŁ DONOS Z „TAMTEJ STRONY”, ale, bym tej sprawy nigdy nie poruszał… Później przez lata starano się mnie falą anonimowych listów i innych pogróżek mnie i mą żonę zastraszyć. Moja ukochana żona ciężko zachorzała w wyniku różnorakich pogróżkowych działań. Ale to była wojna zwana „zimną wojną”. Do mych dawnych „napastników” nie mam pretensji – działali na rozkaz i zapewne w dobrej wierze. UWIODŁA ICH „CZERWONA PROPAGANDA”. Wydawało im się, że Polsce służą! Ale teraz JUŻ ZGOŁA INNE CZASY – TRZEBA POLAKÓW JEDNOCZYĆ I GODZIĆ W SŁUŻBIE UKOCHANEJ OJCZYŹNIE!
* * *
Zobacz także:
