TADEUSZ FREDRO-BONIECKI (11.04.2015 r.):
Drogi Maćku,
Wielkie dzięki! Dotarła do mnie Twoja książka „Dwa brzegi”. Dzięki za dedykację!
Bardzo mi się podoba tytuł nawiązujący do książki Twojego Ojca, jest w tym też zawarty Twój hołd wobec Ojca – to bardzo piękne! Wstęp prof. B. Polaka i red. J. Zielonki dobrze do treści książki wprowadza, zachęca do uważnej lektury. A na uważną lekturę książka zasługuje.
Wielokroć wyrażałem moje uznanie dla Twojej dyscypliny – nie jest łatwo, przy zmiennym samopoczuciu na tak systematyczne prowadzenie dziennika i już choćby za to należą Ci się gratulacje. Ale oczywiście najcenniejsza jest Twoja wiedza, którą w tym dzienniku szczodrze dzielisz się z czytelnikiem – to stanowi o obiektywnej, bezwzględnej wartości książki.
Czekam na następne tomy. Życzę Ci dalszej wytrwałości, zdrowia i tej wspaniałej przytomności umysłu!
Przyjmij moje gratulacje, podziękowanie i niezmienną serdeczność.
Tadeusz

Tadeusz Fredro-Boniecki, Maciej Morawski, Marek Łatyński
© Fot. Archiwum Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego / www.wolnaeuropa.pl
* * *
MAJA KOMOROWSKA (10.04.2015 r.):

Drogi Panie,
dziękuje serdecznie za książkę i za autograf. Będę się starała przeczytać jak najszybciej.
Serdecznie pozdrawiam Pana, bardzo cieszę się z tej książki dziękuję za pamięć.
Maja Komorowska
* * *
WOJCIECH KARPIŃSKI (15.04.2015 r.):
Drogi Panie Macieju,
Wróciłem właśnie z Berlina do Paryża i zastałem „Dwa brzegi” z Pańską serdeczną dedykacją. Książka jest interesująca i żywo pisana. To jest dobry wybór z Pańskiego internetowego dziennika. Podkreślić należy sprawną redakcję i indeks, pozwalający pełniej korzystać z tych zapisków. Najbliższe mi są Pańskie osobiste zapiski o postaciach polskiej emigracji. Jest Pan przecież wyjątkowym świadkiem tego ważnego okresu w polskiej historii. Z radością czekam na dalsze strony Pańskiego blogu, w którym opowie Pan jeszcze więcej o tych „Dwóch brzegach” – o tych dwóch nurtach polskiej kultury, których był Pan uprzywilejowanym obserwatorem: we właściwym miejscu, we właściwym momencie, te zapiski pokazują (i mam nadzieję, że nadal będą o tym świadczyć), że przez właściwą osobę. Gratuluję serdecznie!
Przy okazji muszę Panu wyznać, że w tym roku mija dokładnie pół wieku od naszego pierwszego spotkania – nastąpiło ono, wedle moich zaszyfrowanych notatek z tamtych jakże ważnych dla mnie dni, 8 X 1965. Zostałem do Pana skierowany przez Pańskiego Ojca (odwiedziłem go na rue de l’Université, byłem mu polecony przez Czapskiego). Spotkaliśmy się na bulwarze St Michel. Takie sekretne spotkania ponad granicami były istotnym elementem owego «boju napowietrznego» (określenie Herlinga z wczesnych zaraz powojennych czasów), który się toczył o polskie umysły i o polską suwerenność – i zwieńczony został tak pięknym zwycięstwem. Co z tym zwycięstwem zrobimy, to jest stojące przed nami wyzwanie. Sądzę w każdym razie, że dawanie możliwe pełnego i osobistego świadectwa o tamtych zmaganiach jest ważną powinnością. I pięknie się Pan z tej powinności wywiązuje.
Serdecznie Pana pozdrawiam i oczekuję dalszych dzienników –
Wojciech Karpiński
Z Wojtkiem Karpińskim w warszawskim Muzeum Literatury
– październik 2011 r. (na wystawie Leonor Fini!)
© Fot. Mariusz Kubik